Kobiety i poród: projekt amazońskich położnych na rzecz powrotu do porodów naturalnych
Brazylia ma jeden z najwyższych na świecie wskaźników cięć cesarskich. W Międzynarodowym Dniu Kobiet opowiadamy o projekcie Mama Ekos – grupy doulas, która pracuje nad zmianą sytuacji w odległej części Amazonii.
„Podczas porodu umiera dziewczynka, aby mogła urodzić się kobieta, która zostanie matką” przysłowie brazylijskie
W listopadzie 2021 r. 60-letnia położna z grupy etnicznej Sateré-Mawé, Miriam de Alencar Pereira, towarzyszyła ciężarnej kobiecie w szpitalu w Maués, brazylijskim mieście w głębi Amazonii: „Przyjechałyśmy do szpitala, a poród już się rozpoczął. Gdy przyjechaliśmy do szpitala, poród już się rozpoczął. Kiedy przybył lekarz, dziecko zaczęło już wychodzić” – mówi Pereira, która pracuje jako położna od 32 lat. Podjęłam interwencję, ostrzegając go, że może zabić dziecko.
Lekarz powiedział Pereirze, że nie ma żadnej władzy w szpitalu, ale położna nie ustępowała, więc wściekły lekarz wyszedł. Dziecko urodziło się przy następnym skurczu, tak jak przewidział Pereira: „Czekamy, aż dziecko wyjdzie naturalnie” – wyjaśnia Pereira – „Kiedy przychodzi ostatni silny skurcz, matka przeć i dziecko się rodzi. Pereira mówi dalej, że przez wszystkie lata udzielania pomocy przy porodach na terytoriach tubylczych żadna kobieta nigdy nie miała infekcji po porodzie naturalnym i że nawet prysznic nie był tak potrzebny. Lekarz ten nigdy nawet nie wrócił, aby sprawdzić, co się dzieje z pacjentką przed jej wypisaniem.
W Brazylii poród zdominowany jest przez tzw. model technokratyczny (pojęcie wprowadzone przez Robbiego Davisa-Floyda w celu opisania roli technologii w opiece okołoporodowej), który często prowadzi do pogłębiania różnic społeczno-ekonomicznych i rasowych: prawie wszystkie kobiety poddawane są jakiejś formie operacji. Jeśli jesteś biała i zamożna, prawdopodobnie będziesz miała „wyższe cięcie”, co oznacza cesarskie cięcie. Przechodzi tędy 90% porodów w szpitalach prywatnych. Według WHO, Brazylia jest jednym ze światowych liderów pod względem liczby cesarskich cięć (55,7%), podobnie jak Republika Dominikany (58,1%). Według najnowszego raportu Cedap Ministerstwa Zdrowia we Włoszech wskaźnik ten wynosi 31,12%, w USA – około 31,7%, a w Wielkiej Brytanii – około 26,2% (wciąż powyżej poziomu zalecanego przez WHO, tj. 15%). Jeśli jesteś czarna lub biedna, prawdopodobnie czeka cię „wycięcie”, czyli episiotomia, małe nacięcie krocza podczas porodu, prawdopodobnie w szpitalu publicznym, gdzie odbywa się 60% porodów.
W odległym regionie Amazonii grupa kobiet pracuje nad zmianą tej dynamiki, z nadzieją, że zmieni to sposób myślenia o porodach i ich przeżywania w całym kraju.
Mama Ekos: projekt Patricii Mandi
W 2016 roku Patricia Mandi wyjechała z rodzinnego miasta São Bernardo do Campo (gmina w stanie São Paulo) do Maués. Przez 10 lat pracowała w służbie zdrowia jako doula i fizjoterapeutka, ale była rozczarowana, ponieważ doświadczyła marginalizacji indywidualnej uwagi, współczucia i życzliwości. Bardziej tradycyjne metody opieki zastępowano metodami i wizjami, w których dominowała technologia i zysk.
W Maués, Mandi zanurzyła się w studium naturalnego porodu i uzdrawiania poprzez rdzenne praktyki przodków. Przed wyjazdem do Amazonii współpracowała z Casa Angela (jednym z jedynych w São Paulo publicznych ośrodków porodowych zorientowanych na osobę) i Instituto Favela da Paz, pomagając pracownikom służby zdrowia i kobietom w ciąży ze społeczności zagrożonych w dostępie do wiedzy przodków i naturalnych praktyk porodowych. „Miałam kilka spotkań z rdzennymi mieszkańcami, którzy prowadzili mnie w Amazonii” – mówi Mandi – „i śniło mi się, że chodzę do namiotów, pomagam położnym, pracuję z naturalnymi lekami i roślinami i na nowo odkrywam swój prawdziwy cel, prawdziwy powód, dla którego się urodziłam”.
Przez tysiące lat kobiety amazońskie rodziły w lesie, czasem same, ale zazwyczaj z pomocą położnej lub partnera. Tradycyjnie przykucają, przytulając się do pnia drzewa i wykorzystując siłę wewnętrzną. Mandi wyjaśnia, że dla rdzennych mieszkańców Satere-Mawe i Ribeirinho (ludy rzeczne) położne są uważane za tradycyjnych uzdrowicieli (curandeiros), którzy zostali obdarzeni „darem” nadanym przez istotę boską. Darowi towarzyszy niezadeklarowany kodeks etyczny, a wymiana pieniędzy jest rzadkością. Podobnie jak błogosławieni (benzedeiras) i zielarze (erveiros), położne pielęgnują harmonijną relację między naturalnym światem ludzkim i nie-ludzkim, służąc swojej społeczności na rzecz kolektywnego i dostępnego modelu opieki zdrowotnej.
Choć kolonizacja zniszczyła wiele aspektów tej kultury, większość curandeiros nadal stawia opór i w milczeniu strzeże swojej wiedzy poprzez tradycję ustną i praktykę. Coraz częściej jednak panuje przekonanie, że położnictwo jest bardziej prymitywne niż medycyna zachodnia. Wiele ciężarnych kobiet tubylczych i Ribeirinha odbywa długą podróż łodzią ze swoich domów w głębi Amazonii do miast, aby rodzić w szpitalach. Obecnie porody domowe z pomocą położnych stanowią zaledwie 26,4% porodów w odległych społecznościach nad rzekami, w północno-wschodnich lasach i Amazonii, choć liczba ta może być wyższa, gdyż wiele porodów domowych nie jest zgłaszanych.
Wiele z kobiet, które trafiają do miejskich szpitali, doświadcza przemocy położniczej, kontrowersyjnego terminu, który odnosi się do wszystkiego, od zaniedbania po znęcanie się w okresie przed- i poporodowym. Może to obejmować stosowanie procedur (takich jak episiotomia lub dożylne podawanie pitocyny) bez uprzedniej zgody, usuwanie włosów łonowych, odmawianie prawa do partnera, odpowiedniego odżywiania i nawadniania oraz swobody poruszania się podczas porodu. Niektóre kobiety, jak podaje BBC Brasil, skarżyły się również na stosowanie XVIII-wiecznego manewru Kristellera, polegającego na wywieraniu przez lekarza nacisku na brzuch kobiety w celu wypchnięcia dziecka. Wiele badań wykazało, że stosowanie takich interwencji nie przynosi żadnych korzyści rodzącej kobiecie ani jej dziecku, a nawet może być szkodliwe.
Mandi przeniosła się na stałe do Amazonii w 2017 r. i tworzy kolektyw amazońskich położnych w związku, który stał się Mama Ekos. Od pięciu lat kolektyw działa na rzecz promowania naturalnego modelu narodzin, dając położnym i matkom możliwość odzyskania kontroli nad własnym ciałem i ochrony wiedzy przodków. Dla Mandi rozdźwięk między człowiekiem a naturą można dostrzec w sposobie postrzegania zdrowia matek: ciąża i poród są postrzegane jako stan chorobowy, a nie święte doświadczenie, które jest częścią naturalnego przepływu życia.
Praca położnej wykracza poza fizyczne aspekty porodu – wyjaśnia Mandi – położne są przewodnikami i opiekunami, przygotowują kobiety pod względem psychologicznym i emocjonalnym do porodu i macierzyństwa. Jak wyjaśnia położna z Ribeirinha, Maria de Fátima Alagoa, należąca do Mama Ekos, „kiedy kobieta cierpi, trzeba uspokoić jej umysł, aby nie zwątpiła w siebie i mogła urodzić dziecko nawet w domu…. Kiedy nadejdzie czas parcia, to nie ja, położna, będę przeć, ale to matka musi mieć odwagę znaleźć właściwe parcie, aby wydać na świat swoje dziecko”.
W ramach sieci Mama Ekos spotykają się położne z różnych środowisk na spotkaniach, kursach i warsztatach. Grupa prowadzi również audycję radiową, w której informuje o kwestiach zdrowia matek, oraz organizuje spotkania kulturalne, aby na nowo odkryć tradycje wspólnego rękodzieła (beading i tkactwo) oraz puxiruns (tubylcza pomoc wzajemna). Wydarzenia te pozwalają młodszemu pokoleniu na ponowne spotkanie z tradycyjnym podejściem do przygotowania do macierzyństwa i ojcostwa.
„Poród na terenach tubylczych jest inny, ponieważ od pierwszych chwil, kiedy odczuwamy ból skurczów, aż do porodu pozostajemy w naszym domu – mówi położna Pereira – Po urodzeniu dziecka unikamy jedzenia pokarmów, które szkodzą żołądkowi. I nie wychodzimy z domu na 30-60 dni”. Ten okres czasu, zwany resguardo, odnosi się do sześcio- lub ośmiotygodniowego okresu po porodzie, w którym kobieta zdrowieje i nawiązuje więź z dzieckiem. Położne pozostają przez pierwsze osiem dni, gotując i opiekując się matką i dzieckiem. Ojcowie również są włączeni w ten kamień milowy, a jeśli nie mogą być obecni z powodu pracy, obok dziecka kładzie się pień drzewa, który symbolizuje ojca. „Bycie położną to opieka nad dwoma życiami” – mówi Pereira.
Pereira otrzymał dar „odbierania porodów” od swojego ojca, José Agusto, rybaka i położnego (mężczyźni również mogą być obdarzeni tym darem): „Kiedy jechał do porodu, zawsze mnie wołał” – mówi Pereira: „Chodź! Trzeba się uczyć, więc kiedy umrę, nie zabiorę ze sobą tego daru. José Agusto pokazał jej, jak „puxar a barriga”, tradycyjną technikę ręcznego prowadzenia lub obracania dziecka w prawidłowej pozycji do porodu. Technika ta jest stosowana od tysiącleci do obracania niemowląt siedzących lub leżących w pozycji poziomej, co pozwala uniknąć cesarskiego cięcia i innych zabiegów chirurgicznych. „Wiedziałem, że jest to dar od Boga” – mówi Pereira. „Kiedyś często śniły mi się porody, a kiedy próbowałam ich unikać, ludzie przychodzili mnie szukać”.
W końcowym okresie porodu, kiedy kobieta ma pełne rozwarcie i odczuwa silny ból, położne często podają letni cha de managaraitai – dziki imbir amazoński, który rozciera się w wodzie i pije jako herbatę. Tartym managaraitai smaruje się również brzuch rodzącej kobiety, co często przyspiesza poród. Inajá, laska palmowa, służy do przecinania pępowiny. Pereira jest także zielarką i uprawia duży ogród, który uważa za swoją naturalną aptekę. Podobnie jak wiele położnych, w zapobieganiu i leczeniu dyskomfortu i bólu polega na substancjach ziołowych: „Kiedy tylko zauważę, że jakieś zioło działa, sadzę inne. Gdy dowiaduję się o nowych roślinach leczniczych, dodaję je do swojego ogrodu.
Mama Ekos, w której pracuje ponad 70 zarejestrowanych położnych, stała się potężnym ruchem społecznym. Z biegiem lat jego działalność zakwestionowała utrwalone poglądy na temat opieki zdrowotnej nad matkami w Brazylii. Wiele dzieci położnych zaczęło pisać i dokumentować swoją pracę.
Ale Mama Ekos nadal boryka się z problemami politycznymi. Porody domowe z pomocą położnych nie są uznawane i są wyłączone z brazylijskiego systemu opieki zdrowotnej. Położne nie mają dostępu do szkoleń pomocniczych, podstawowego sprzętu medycznego ani rekompensaty finansowej. Projekt ustawy regulującej ten zawód i wprowadzającej płacę minimalną został przedstawiony w 2019 r., ale od czasu objęcia urzędu przez prezydenta Jaira Bolsonaro trzy lata temu utknął w martwym punkcie. „Pracujemy nad tym, aby lobbować na rzecz umożliwienia położnym otrzymania pewnej pomocy” – mówi Mandi. „Kiedy idą opiekować się kobietą w ciąży, wykorzystują swoje środki, starają się też pomóc w karmieniu ciężarnej i jej dziecka. Dlaczego pielęgniarka lub lekarz mają pensję, a położna nie?
Pomimo tych wyzwań, korzyści są o wiele większe: „Poród, który odbywa się z głębokim szacunkiem dla kobiety i dziecka, jest dla mnie ponownym połączeniem z naturą, z moimi przodkami, moją rodziną” – mówi Mandi, która ma nadzieję, że Mama Ekos może stać się międzynarodowym punktem odniesienia dla porodów naturalnych. „Jest to moment duchowej siły i zrozumienia… dar, aby wreszcie móc zobaczyć produkt swojej miłości”.